1 sie 2015

Epilog

       Znów pada zimny deszcz i znów morze czerni zalewa chodniki Gold Feather. Szeleszczą ortaliony, wyginają się parasole. Pioruny tną niebo pozostawiając po sobie jasne ślady. Słychać zbliżającą się powoli burzę. Poza tłumem panuje cisza. Lasy śpią. Tył korowodu plotkuje, ale przód pozostaje milczący. Nikt nic nie wie... Nikt nic nie podejrzewa.
       W końcu jestem na miejscu, wielka brama wita mnie smutnym skrzypnięciem. Parę alejek dalej i znów staję nad świeżym grobem. Tym razem wpatrzona w ciemny odmęt myślę tylko o jednym:
       To miałam być ja... A stał się on...
       Ksiądz wygłasza długie, ckliwe kazanie. Matka Colt'a siedzi na krześle przy grobie, za nią stoi Adam z rękoma zaciśniętymi na jej ramionach. Kobieta szlocha ocierając oczy i nos białą chusteczką. Czuję jak ktoś łapie mnie za rękę, spoglądam w bok widząc smutną twarz Robin'a. Jego mokre, blond włosy są przylepione do czoła. Spuszczam głowę. Nie patrzę na trumnę, nie chcę jej widzieć. 
       Po stypie wracam z mamą do domu. Wynajęta przez nią firma remontowa naprawiła futrynę i drzwi frontowe, wymienili okno w salonie i zajęli się jeszcze kilkoma innymi sprawami. O nic nie pytali, matka zabroniła. 
       Lydia Summers nie często się do mnie odzywa, więc w tej materii nic sie nie zmieniło. Powiedziała tylko jedno: 
       - Masz zakaz spotykania się z Robin'em Gelles'em jasne? - prawie wtedy warczała, wściekła prawdę mówiąc nie wiem do teraz na co. 
       Zignorowałam ją. Nadal się z nim spotykam. 
       Idę na górę do pokoju. Zamykam drzwi, puszczam muzykę, otwieram okno i balansuję po mokrym dachu. Prawie ślizgam się na gontach. W dogodnym miejscu zeskakuję na trawę, wyuczoną już ścieżką przekradam się na sąsiednie podwórko i pukam do drzwi Angelstone'a. Otwiera mi Logan, oczywiście w kilcie. Uśmiecha się słabo i wpuszcza mnie do środka. Ostatnio ciągle maluje, Robin mówił, że nie wychodzi z pracowni. Od progu czuję że coś jest nie tak. Spoglądam na Logan'a. 
       - Mamy gości - szepcze i wskazuje salon. 
       Marszczę brwi podejrzliwie wchodząc przez łuk do wskazanego pomieszczenia, wujek Robin'a idzie za mną. Zamieram w progu widząc Santiag'a - sadystę który połamał mi nadgarstek - jakąś dziewczynę i dwóch innych jak mniemam wilkołaków. Spoglądam na Robin'a, surowo przyglądającego się całej czwórce. 
       - Rose... - odzywa się kiedy mnie zauważa. - Poznaj proszę, to jest Rosel - wskazał mi dziewczynę - Toby, Lucas i Santiag'a już znasz - wilk spojrzał na mnie z podłym uśmieszkiem.
       - Kto to? - chrypię.
       - Niedobitki stada Rasmus'a - odpowiada mi Logan.
       - Chcą być w moim stadzie - dopowiada Robin, a ja się krzywię. 
       Nie wiedziałam, że Gelles buduje stado... Nie wiedziałam, że po tym co się stało, jest na to gotów. 
       - Rasmus uciekł - szepnęła Rosel - I wróci... na pewno.
       Jej słowa wywołują u mnie dreszcz. Nie powinny. Spoglądam na blondyna, podchodzę do niego i obejmuję w pasie. Od jakiegoś czasu tylko jego bliskość mnie uspokaja.
       - Ufam, że wiesz co robisz.
       - Spokojnie Rosie, będzie dobrze - Głaszcze mnie po głowie. 
       Chcę w to wierzyć.

K O N I E C
części pierwszej...

____________________________________________________________________

Uwierzycie, że pisałam to opowiadanie dwa lata? Pewnie tak. Przy moich wahaniach weny... na pewno tak XD Sama teraz nie do końca w to wierzę... Skończyłam pierwsze w swoim życiu opowiadanie. Ja wiem, że zakończenie niczego nie wyjaśniło tak do końca, wiem, że niekiedy akcja toczyła się za szybko, za wolno... ale to moje PIERWSZE opowiadanie PIERWSZE SKOŃCZONE. Nie potrafię kończyć. Próbowałam pisać tz. jednostrzały, ale nie wychodziły nigdy... nie potrafię kończyć... a tu proszę. Aż mi się płakać chce z tego powodu... Zapewniam jednak, że to NIE CAŁKOWITY koniec Kronik, jak i nie całkowity koniec jeśli chodzi o moje pisanie. Druga część na pewno się pojawi. Dam wam znać do końca następnego tygodnia jak będzie się nazywać, podam link i może pokażę zwiastun jeśli uda mi się go złożyć na czas. 
Dziękuję Wam moi wierni czytelnicy, za wszystko! Za to, że byliście, poświęcaliście dla mnie czas, za miłe komentarze, za te które pomogły mi nieco poduczyć się pisania. Dziękuję za obserwacje. 

Po prostu was KOCHAM :*
Aconite. 

4 komentarze:

  1. Właściwie to zawsze podobał mi się ten szablon :)
    Umieszczę swój komentarz pod Epilogiem, by nie powtarzać drugi raz tego samego.
    Od czego tu zacząć... No może tak...
    Jesteś bardzo upartą osobą, mimo tego że czasem trudno się z tobą rozmawia i wytrzymuje XD Ale na twoje szczęście ja również jestem uparty i nie daje ci się podejść. Bardzo się cieszę, że skończyłaś Kroniki, choć kosztowało to wiele wysiłku i ciebie i mnie. Ale najważniejsze że się udało i możesz poszczycić się swoim dziełem :)
    Czas biegnie szybko więc ten czas, od pierwszego rozdziału do ostatniego, wydawał się dziwnie krótki, przynajmniej mnie :)
    Ogólnie to zaskoczyłaś mnie tym, że Logan i Adam, nie tarmosili się w każdej wolnej chwili, czego bym się po tobie spodziewał XD
    Zawsze cie wspieram i mam nadzieję, ze twój kolejny wieli projekt również wypali tak dobrze :)

    Cyc do przodu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry epilog. Nie dzieje sie tu za dużo ale wlasnie o to chodzi ;)
    Z jednej strony ciesze sie ze w koncu skonczylas z TA czescia ale tez mi jest przykro bo teraz nie mam czego czytac. Dobre opowiadanie, taka krotka ksiazka. Bardzo sie ciesze ze bedzie druga czesc i kurde...czego sie tu spodziewac?? Pozdrawiam i zycze ci wesolych ferii :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No no, znajdę czas na robotę, a ty masz czas na rozdziały ;-)
    Fantastyczne zakończenie i epilog, myślałam, że Colt przeżyje :-\
    Szkoda mi Rosie, ale mam nadzieje, ze sb poradzi ;-)
    Czekam na kolejną część i życzę mega zapasu weny ;-)
    Do napisania,
    Kisielek :-D
    PS: zapraszam na nn ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super zakończenie, tylko szkoda Colta. Man nadzieję, że wena Cię nie opuści :-)

    P.S. Zapraszam do siebie: http://czarny-platek-sniegu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Komentuj szczerze, kulturalnie i nie bój się wytykać mi błędów ;)